Chcemy czy nie, broń będzie w USA powszechnie dostępna. Aby jednak czuć się bezpiecznie, trzeba zbadać, kiedy zabija.
Podobnie jak przemysł zbrojeniowy obecnie, tak w połowie ubiegłego wieku motoryzacyjny stanowił istotny element amerykańskiej kultury i tożsamości. Samochody były ogromne i piękne, a pod ich maskami kryły się potężne silniki. Jednak moc zawsze wiąże się z zagrożeniem. Do lat 60. w wypadkach samochodowych ginęło ponad 50 tys. ludzi rocznie. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że za kraksy winę ponoszą wyłącznie kierowcy, czyli mówiąc wprost – nie samochód zabija, ale kierujący nim człowiek. I z tego argumentu od lat 20. chętnie korzystał przemysł motoryzacyjny. Pogląd ten był jednak, oczywiście, błędny, ale w tamtych czasach nie było sposobu, żeby to udowodnić, ponieważ brakowało szczegółowych danych dotyczących przyczyn śmiertelnych wypadków. Teraz jesteśmy podobnymi ignorantami, jeśli chodzi o przyczyny śmierci powodowane przez broń palną.
Które czynniki zwiększają ryzyko, że broń zostanie użyta do przemocy? Jakie techniczne środki (np. blokada spustu) i przepisy ( jak choćby weryfikacja kupujących) najlepiej zabezpieczają przed zranieniem i śmiercią? I jaka jest relacja – jeśli jakakolwiek – pomiędzy zabawą w przemoc a prawdziwą przemocą? Broń, inaczej niż samochody, jest przeznaczona do zabijania, ale dlaczego zabija tak często? Po masakrze w Sandy Elementary School w Newtown (Connecticut) rozgorzała dyskusja nad tym , jak zmniejszyć liczbę przypadków śmierci spowodowanej bronią palną, a jednocześnie nie ograniczyć prawa obywateli do jej posiadania. Krytyczny pierwszy krok to dokładne badania nad zwiększeniem bezpieczeństwa właściciela broni. W przypadku samochodów przejrzeliśmy na oczy w latach 50. Wtedy to lekarze zasugerowali, że za wysoką śmiertelność w wypadkach drogowych odpowiadają w równym stopniu kierowcy, co konstrukcja samochodów. Dzięki badaniom odkryto, że statystyki da się poprawić przez zastosowanie prostych środków, takich jak pasy bezpieczeństwa. Ustawa National Traffic and Motor Vehicle Safety Act z 1966 roku nakazała wiele takich ulepszeń. Zainicjowała także trwający 10 lat rządowy projekt badawczy, mający na celu poprawę bezpieczeństwa na autostradach. W rezultacie tych badań – i zmiany przepisów opartej na ich wynikach – śmiertelność w przeliczeniu na przejechaną milę spadła od 1966 roku o 80%. Jeśli ta tendencja się utrzyma, w ciągu dwóch lat wypadki samochodowe przestaną być w USA główną przyczyną gwałtownej śmierci. Ten wątpliwy honor przypadnie broni palnej.
Niestety, amerykańskie stowarzyszenie strzeleckie (National Rifle Association – NRA) z zadziwiającą skutecznością blokuje badania nad bezpieczeństwem związanym z bronią. Problemy zaczęły się wtedy, kiedy amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention odkryły, że trzymanie broni w domu zwiększa trzykrotnie ryzyko, że któryś z członków rodziny zostanie zabity. Oburzony na nieodpowiadające jego poglądom fakty, Jay Dickey, wówczas członek Izby Reprezentantów z Arkansas, w 1966 roku wniósł do prawa federalnego poprawkę, która spowodowało, że CDC nie mogło prowadzić badań, które mogłyby być użyte „do popierania lub promowania kontroli nad bronią”. To celowo niejasne sformułowanie, połączone z kampanią indoktrynacji badaczy, skutecznie zahamowało finansowane przez państwo studia nad bezpieczeństwem broni. W styczniu prezydent Barack Obama nakazał CDC wznowić badania nad przyczynami i zapobieganiem przemocy z użyciem broni palnej. Poprosił także o IO mln d6larów na finansowanie badań CDC nad bezpieczeństwem broni – prośbę tę Kongres musi spełnić. Ale to nie załatwi sprawy. Jeśli wyciągać wnioski z historii, NRA ponownie będzie usiłowała zablokować badania. Lekarze, naukowcy i zwykli ludzie muszą wytrzymać te naciski i chronić badania (i badaczy) przed politycznym wpływem.
NRA cynicznie sprowadza debatę do wyboru pomiędzy posiadaniem jakiejkolwiek broni i nierobieniem niczego. A przecież wcale nie o to chodzi. Kongresmen Dickey zmienił zdanie. Publicznie przyznał, że badania nad bronią palną są najlepszym sposobem ograniczenia przemocy. Nie musieliśmy zakazywać jeżdżenia samochodami, aby zmniejszyć liczbę śmiertelnych wypadków drogowych, i nie musimy zakazywać posiadania broni, aby zmniejszyć liczbę śmiertelnych wypadków związanych z jej użyciem. Powinniśmy natomiast zbadać bez emocji przyczyny przemocy – i pogodzić się z tym, co wskażą dane.
Źródło: Opinie i analizy redakcji Scientific American